Urlop na żądanie to 4 dni z puli urlopowej (22 lub 26 dni w roku), które można wybrać w każdej chwili (bez uprzedniego zaplanowania) za zgodą przełożonego. Warunkiem korzystania z tego przywileju jest zatrudnienie na podstawie umowy o pracę. To urlop, który kodeks pracy przewiduje na wypadek wyjątkowych (niezaplanowanych) okoliczności – pracownika może nie przyjść do pracy, mimo że dzień ten nie był przewidywany jako wolny. Zgodnie z przepisami urlop na żądanie należy zgłosić najpóźniej tego samego dnia rano – przed rozpoczęciem pracy, czyli w dniu rozpoczęcia urlopu.
Przełożony może zostać poinformowany o nagłej nieobecności telefonicznie lub mailowo – Kodeks Pracy nie precyzuje w jaki sposób pracownik powinien poinformować pracodawcę o nieobecności. Wniosek o urlop na żądanie nie zawsze jest konieczny, to pracodawca w wewnętrznym regulaminie decyduje o tym, w jakiś sposób rozlicza się tego typu nieobecność.
Kiedy pracodawca może odmówić urlopu na żądanie? Do takich sytuacji dochodzi sporadycznie, jednak urlopu na żądanie nie można wybrać w momencie wykorzystanie wszystkich przysługujących w danym okresie dni urlopowych lub gdy urlop na żądanie w całości (4 dni) został wykorzystany w jednej firmie, a pracownik w ciągu roku zmienił firmę – wówczas u nowego pracodawcy nie może już on do końca roku wykorzystać takiego urlopu (nawet jeśli ma on jeszcze do wykorzystania część dni z puli urlopowej). Do równie sporadycznych sytuacji dochodzi gdy pracodawca nie może udzielić urlopu na żądanie ze względu na dobro zakładu pracy; w sytuacji, gdy na przykład zbyt duża liczba osób przebywa na zwolnieniu chorobowym, a ciągłość pracy w firmie mogłaby być zagrożona.
Co istotne, urlop na żądanie jest płatny w 100-procentach, gdyż pochodzi on z puli dni urlopowych, które również są tak samo odpłatne jak dzień spędzony w pracy.
Czym w takim razie jest wchodzący w życie 26 kwietnia urlop z tytułu działania siły wyższej?
Idea obu urlopów jest podobna, pozwala pracownikowi nie pojawić się w pracy w sytuacji nagłej i niezaplanowanej. Nowe zwolnienie jednak można wykorzystać tylko w przypadku pilnych spraw rodzinnych, w których niezbędna jest natychmiastowa obecność pracownika. Wniosek uzasadnia oświadczenie pracownika. Żadne dodatkowe dokumenty nie powinny być przedstawione pracodawcy. Zwolnienie to obejmuje 2 dni lub 16 godzin. Wniosek powinien być przedstawiony pracodawcy podobnie jak w przypadku urlopu na żądanie – najpóźniej tego samego dnia rano – przed rozpoczęciem pracy, czyli w dniu rozpoczęcia urlopu.
Nie jest jasne jakie okoliczności mogłyby spowodować, ze urlop taki nie zostanie pracownikowi udzielony, jasne jest jednak, że w obu przypadkach taka zgoda musi zostać przez pracodawcę wydana. Pracownik nie może bez zgody pracodawcy nie pojawić się w pracy. Pojawiają się w prasie także nieco bardziej radykalne interpretacje, w których podaje się, że odmowa takiego urlopu może być uważana za wykroczenie ze strony pracodawcy, podlegające karze grzywny do nawet 30 tysięcy złotych. Nowe zwolnienie pozwala pracownikowi na zachowanie tylko połowy swoich zarobków. Nie wchodzi więc w pulę 22 lub 26 dni urlopu wypoczynkowego, to jakby rozszerzenie urlopu o dodatkowe 2 dni lub 16 godzin (jednak są one tylko w połowie płatne).
Dotychczas funkcjonujący urlop na żądanie pobierany z puli urlopowej na potrzeby niezwiązane z wypoczynkiem, nie był w istocie czasem relaksu dla pracownika. Urlop z tytułu działania siły wyższej ma zapewnić pracownikom możliwość zachowania „worklife blance”, będącego podstawą do wprowadzonych w Kodeksie Pracy zmian.