Meldunek ma długą historię, która u podstaw z pewnością stoi prastara potrzebie kontroli i ewidencjonowania obywateli. W Polsce księgi meldunkowe wprowadzone w dwudziestoleciu międzywojennym, dokładnie w 1928 roku. Księgi meldunkowe obowiązywały wówczas przede wszystkim właścicieli budynków. Choć najstarsza księga meldunkowa pochodzi z 1811 roku, przechowywana jest w Archiwum Państwowym w Łodzi i stanowi nie lada gratkę dla historyków.
W księgach meldunkowych z początku wieku widniały nie tylko dane personalne, ale także dodatkowe informacje o życiu obywateli czy wykonywanych przez nich zawodach. Śledząc karty meldunkowe, śledzimy losy Polaków na przestrzeni XX wieku, od dwudziestolecia międzywojennego przez kenkarty wydawane w Generalnym Gubernatorstwie do 1943 roku, aż po czasy PRL, w których utrzymano obowiązkowy meldunek, choć zrezygnowano z rubryki dotyczącej wyznania. Od 1989 roku sprawy meldunkowe przynależą do władz samorządowych.
I choć adres zameldowania wytłaczany na dowodzie osobistym zniknął w 2015 roku, to jednak nie przestał w Polsce obowiązywać sam meldunek. Od tego roku, jak donoszą media, mają wrócić jednak kary za jego brak. Przewidziane są grzywny, nagany, których wysokość uwarunkowana będzie dochodem, a nawet ograniczenie wolności na mocy Kodeksu wykroczeń. Ku przestrodze dodamy, że ukaranie grzywną zostanie odnotowane w Krajowym Rejestrze Karnym.
Obecnie można zameldować się nie tylko we właściwym urzędzie gminy lub miasta, ale także przez internet, wykorzystując profil zaufany, podpis kwalifikowany lub certyfikat podpisu osobistego.
Co do zasady obowiązek meldunkowy dotyczy zarówno obywateli Polski, jak i cudzoziemców mieszkających w Polsce. Przypomnienie o obowiązkowym meldunku, o którym głośniej w ostatnim czasie w prasie ma na celu uszczelnienie systemu i skuteczniejsze działania egzekucyjne, zwłaszcza w stosunku do dłużników.